Piętnaście lat temu, 18 maja, umarła Barbara Krasnodębska, założycielka i wieloletnia kierowniczka Działu Dokumentacji Teatralnej Związku Artystów Scen Polskich.
W 2003 roku ten Dział stał się częścią powoływanego właśnie do życia Instytutu Teatralnego. Od 2007 roku Pracownia Dokumentacji Teatru, bo tak się teraz nazywa, nosi jej imię. Jest wciąż z nami, obecna w niepoliczalnej ilości świadectw swojej pacy, z którymi na co dzień mamy do czynienia.
Imię dostała po św. Barbarze patronce górników, bo ojciec - Kazimierz Krasnodębski - był najpierw inżynierem w gazowni warszawskiej, a później dyrektorem koksowni w Radlinie. Urodzona w 1934 roku w Warszawie, razem z matką - Anielą z domu Rudowską - przeżyła powstanie, w którym jako żołnierz AK walczył jej starszy brat Jan. Czasami opowiadała nam o popowstaniowej tułaczce poprzez Kraków i Zakopane aż na Śląsk. Była bardzo dumna z tego, że jako młodziutka dziewczyna prowadziła ojcu gospodarstwo domowe, bo matka dość szybko przeniosła się do Warszawy, a brat po wojnie zamieszkał w Kanadzie.
Całe jej zawodowe życie związane było z dokumentacją teatralną. W 1961 roku rozpoczęła pracę w Ministerstwie Kultury i Sztuki na stanowisku radcy w Zespole do Spraw Teatru i Muzyki - Wydział Teatrów Dramatycznych. Do jej obowiązków należało przede wszystkim prowadzenie bieżącego archiwum repertuarowego i podręcznego fachowego księgozbioru. Kiedy w 1970 roku odchodziła z pracy napisano o niej w opinii: "Barbara Krasnodębska wykazała, że jest pracownicą zdolną, inteligentną. Wyróżniała się pilnością i pracowitością, wykazując przy tym dużą odpowiedzialność za powierzone jej zadania".
Odchodziła niedaleko, bo z Krakowskiego Przedmieścia w Aleje Ujazdowskie, do ZASP-u i miała robić to samo, tylko jeszcze poważniej. Ponieważ w Ministerstwie Kultury i Sztuki dokumentacja pęczniała i rozrastała się, a w ZASP-ie ówczesny wiceprezes, Jan Świderski, był wielkim orędownikiem gromadzenia teatralnych pamiątek, obie instytucje porozumiały się i 28 grudnia 1970 roku Basia rozpoczęła tworzenie od podstaw największego dziś w Polsce współczesnego archiwum teatralnego, nazwanego kilka lat później Działem Dokumentacji Teatralnej.
Wszystko było jej pomysłem - zasada gromadzenia zbiorów, krzyżowy system kartotek, wzory kart dokumentacyjnych, system archiwizacji wycinków prasowych. Dziś, w czasie ogromnego stechnicyzowania życia, podziw budzą ręcznie zapisane fiszki, na których Basia zapisała 50 lat powojennej historii polskiego teatru. Praca była dla niej wszystkim - pasją, radością, wiecznym staraniem. Często zostawała długo po naszym wyjściu i przychodziła do pracy w wolne dla wszystkich dni. Potrafiła gromadzenie dokumentów podnieść do rangi zajęcia twórczego, inicjując powstawanie książek, artykułów, wydawnictw.
Nie bała się nowoczesności, techniki, komputerów, internetu. Wciąż zastanawiała się, jak te współczesne narzędzia wyzyskać dla dokumentacji, jak usprawnić naszą pracę i ułatwić dostęp do informacji wszystkim tego pragnącym. Dzięki niej, w 1991 roku uruchomione zostały pierwsze komputerowe bazy danych. Wciąż miała pełno "pomysłów" na prace dodatkowe: kalendarze, wystawy, książki, artykuły, które mogłyby powstawać w oparciu o niezmierne bogactwo gromadzonych w Dziale dokumentów i informacji. Sama niestrudzona i nas zapalała do tej pracy, która - choć na co dzień żmudna i nieefektowna - jest ogromnie ważna i potrzebna.<p >Basia była kobietą "przedwojenną", w najlepszym sensie tego słowa. Ceniła zanikające już dziś formy towarzyskich zachowań, kierowała nie biurem lecz salonem, gdzie gości częstuje się herbatą i ciekawą rozmową. Wielcy artyści, dziennikarze, profesorowie i studenci przychodzili na pogawędki o sztuce, polityce, teatrze, kinie i książkach. Miała wśród nich wielu przyjaciół. Potrafiła gromadzić wokół siebie ludzi różnych pokoleń i środowisk. Kochała kwiaty, zwłaszcza białe, których całe naręcza dźwigała o każdej porze roku z targowiska, a kapelusze i rękawiczki dopełniały zawsze niezwykle eleganckiego stroju.
Nie mając własnej, żyła życiem naszych rodzin. Lubiła nasze dzieci i mężów, a i od nich otrzymywała dowody sympatii - ogromne ilości myszy - pluszowych, plastelinowych, ceramicznych, rysunkowych, dzierganych, które gromadziła z czułością. Te myszy z nami zostały i przypominają dzieło Barbary Krasnodębskiej na maleńkiej wystawie w Instytucie Teatralnym w Galerii Jednego Przedmiotu (czynna od 18 maja br.).
Dorota Buchwald
w imieniu całego zespołu Pracowni Dokumentacji Teatru
Dorota Buchwald
informacja własna
18-05-2012
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/139293.html
podatku dla Magdy Targońskiej z domu Zawadzka chorej na stwardnienie rozsiane. więcej ...
Adela, Erast, Felicyta, Klemens, Klementyn, Orestes, Przedwoj