"Na klawikordzie płonęły świece w dwóch srebrnych kandelabrach. Żółte odblaski płomyków odbijały się w polerowanym drzewie fortepianu, padały na kilka otwartych książek (...) muskały pociemniałe portrety rodzinne wiszące na białych ścianach.
Wyróżniał się pośród tych wizerunków zwłaszcza jeden. Widniał na nim szlachcic w mundurze pułkownika wojsk cudzoziemskiego autoramentu z czasów króla Korybuta(...)
Spod brwi krzaczastych oczy śmiałe i uparte zdawały się patrzeć prosto w twarz kobiecie, która pochylona nad klawiaturą grała menueta z Mozartowskiego Don Juana.
Dumne akordy królewskiego tańca rozbrzmiewały w pustym salonie, plątały się w fałdach tiulowych firanek..." "
Taki literacki obraz salonu w dworze Kalksteinów w Klonówce z czasów Floriana Ceynowy i powstania starogardzkiego 1846 r. daje w swej powieści Franciszek Fenikowski (Zapadły zamek, LSW 1958 s.457-458).
Wieś Klonówka leży nad rzeką Wierzycą, 10 km nad wschód od Starogardu Gdańskiego. Jest to jedna z najstarszych osad na Kociewiu, o czym świadczą wykopaliska wskazuj±ce na ślady osadnictwa z epoki brązu i wczesnego żelaza. Po wojnie z Krzyżakami wieś była własnością królewską a dzierżawili ją m.in. Czarlińscy, Buczyńscy, Wolfowie. W tym czasie dwór w Klonówce był budowlą drewnianą. Od 1732 r. - przez prawie 200 lat - do 1911 r. Klonówka była majątkiem prywatnym w rękach wielce zasłużonej dla Pomorza Nadwislańskiego rodziny Kalksteinów herbu Kos.
Między druga połową XVIII a końcem XIX w. wybudowany został klasycystyczny dwór, który następnie poddano rozbudowie. Główną jego część stanowił budynek wzniesiony na planie prostokąta z regularnym dwutraktowym układem wnętrz na parterze, poddaszem w części prawej i lewej, krytym dachem dwuspadowym oraz z piętrem nadbudowanym na osi poprzecznej. Do tej zasadniczej części dworu dobudowane było lewe (północne) skrzydło zamknięte ryzalitem, którego dwuspadowy dach miał oś podłużną równoległą do nadbudowy i portyku części głównej. Górna kondygnacja północnego skrzydła miała nieco niższy poziom niż piętro w części głównej i w ryzalicie północnym. Prostopadle do tylnej elewacji skrzydła północnego a w jego części przylegającej do głównego budynku dobudowano skrzydło wschodnie. Było ono również nakryte dachem dwuspadowym, zawierało dwutraktowy układ pomieszczeń na parterze i rozległe strychy na poddaszu. Cały budynek zbudowany był z cegły, elewacje pokryte tynkiem a dachy ciemnoszarymi płytkami z łupku. Do szczytowej ściany prawego skrzydła części głównej dobudowano oranżerię.
Michał Kalkstein i jego żona Izabela z Bożewskich byli bezdzietni i Klonówkę zapisali najmłodszemu synowi siostry Michała, Katarzyny i Szymona Rudowskich herbu Prus II z Rumoki pod Mławą - Wacławowi (1883-1965). Po śmierci Kalksteinów - Izabelli w 1909 r. oraz Michała w 1911 r. - zgodnie z testamentem - dwór i majątek Klonówka objął mój dziadek Wacław. Tam też urodziły się dzieci Wacława: mój ojciec Michał oraz Hanna i Andrzej.
Rozmieszczenie i przeznaczenie poszczególnych pomieszczeń dworu przedstawiono na szkicach. Na podstawie opisu sporządzonego przez mojego ojca można - w miarę dokładnie - odtworzyć wygląd tych pomieszczeń i ich wyposażenie w latach trzydziestych.
Z podjazdu, przez ganek z czterokolumnowym portykiem i dwuskrzydłowe drzwi wchodziło się do hallu, którego umeblowanie stanowił stary komplet myśliwskich mebli Chippendale'a. Stał tam duży zegar szafkowy oraz kuta żelazna skrzynia na futra. Na lewej ścianie (od schowka i schodów prowadzących na pierwsze piętro) znajdowało się olbrzymie lustro w mahoniowej ramie oraz wisiały dwa okrągłe angielskie obrazy malowane na blasze. Na prawej ścianie wisiały dwa duże sztychy z XIX w., przedstawiające polowanie konno z włóczniami na amerykańskie bawoły.
Z hallu na prawo prowadziło wejście do salonu. Za pamięci mego ojca w salonie nie było już klawikordu ani portretu słynnego antanata Kalsteinów Krystiana Ludwika, o którym pisał Fenikowski, był natomiast fortepian firmy "Kentopf i syn"". Umeblowanie salonu stanowił komplet mebli w stylu Ludwika Filipa z ciemnego i bardzo twardego drzewa kryty szaroróżowym wzorzystym atłasem. Z tego samego atłasu zrobione były wszystkie portiery na oknach i drzwiach. W trzech rogach i pod oknami było 5 kanap i 6 krzeseł. Nad kanapami wisiały lustra oprawne w takie drewno jak meble. Znaczną część ozdobnego parkietu przykrywał olbrzymi dywan perski. Oświetlenie salonu stanowiło 5 lamp sufitowych (największa na srodku sufitu, 4 mniejsze po rogach) osłoniętych półkolistymi girlandami z rżniętego szkła. W salonie wisiały dwa obrazy: "Stanisław August Poniatowski "" Lampiego oraz ""Pożegnanie Hektora z Andromachą"" malowany przez naszego krewnego Ignacego Rudowskiego. Z salonu prowadziły wejścia do saloniku i oranżerii.
Salonik urządzony był różnymi stylowo meblami. Z ciekawszych elementów umeblowania wymienić trzeba sofę w stylu empire, typową serwantkę i zegar boullowski z końca XVII w. Na ścianach wisiały duże olejne portrety królów polskich - były to malowane przez Ignacego Rudowskiego kopie z pocztu królów Matejki. Wisiał tam również pastelowy portrecik dziecięcy siostry mego ojca Hanny, autorstwa Józefa Klukowskiego.
Na osi głównego wejścia i hallu znajdował się pokój ogrodowy z wyjściem przez jednoskrzydłowe, trójłamane drzwi na taras. Na prawo od wejścia z hallu był marmurowy kominek (jedyny we dworze, w pozostałych pomieszczeniach były piece kaflowe). W pokoju ogrodowym stały ciężkie meble findesiclowe oraz pianino ""Bechstein"". Na ścianach wisiało kilka innych kopii z Matejkowskiego pocztu królów pędzla Ignacego Rudowskiego oraz również przez niego malowany ok. 1900 r. olejny portret Michała Kalksteina.
W lewym skrzydle tylnego traktu głównej części dworu znajdował się pokój jadalny urządzony meblami gdańskimi. Na środku stał rozsuwany stół gdański na 24 osoby i tyleż krzeseł z plecionymi siedzeniami. Pod szczytowymi ścianami stała piękna szafa gdańska z porcelan± oraz olbrzymi kredens. Wzdłuż długiej ściany wisiały dwie półki gdańskie z ustawionymi na nich tacami, półmiskami i innymi srebrnymi naczyniami. Z pokoju jadalnego prowadziły wejścia do gabinetu Wacława Rudowskiego i buduarku jego żony. W gabinecie znajdowało się m. in. ogromne dziwietnastowieczne biurko, francuski bilard ""Carambol"", stolik do kart, na ścianach wisiały trofea i broń myśliwska oraz pozostałe portrety królów. W buduarku pani domu stały m.in. meble w stylu Ludwika XV - białe ze złoceniami, kryte niebieskim grubym atłasem z półbłyszczącym wzorem (z tego też materiału zrobione były zasłony na oknie i portiera na drzwiach). Na ścianach wisiały sztychy z XIX w. oprawione w białe ramy. Jeden z nich przedstawiał scenę wyławiania z Wisły ciała Wandy, ""co nie chciała Niemca"", drugi - ogłoszenie Konstytucji 3 Maja przez króla Stanisława Augusta, trzeci - to ""Pochodnie Nerona"". Przed rozbudową dworu gabinet pełnił funkcję sypialni i stąd pozostało bezpośrednie przejście z niego do dużej łazienki, w której były m.in. wanna z piecykiem, umywalka, lustro, komoda i trzy duże szafy (jedna z aktami i dokumentami gospodarczymi). Z łazienki było też wyjście do przedpokoju, który stanowił komunikacyjne połączenie między starszą częścią dworu a skrzydłem północnym i przechodnim pokojem śniadaniowym w skrzydle wschodnim.
W pokoju śniadaniowym prócz rozsuwanego stołu i krzeseł stała ładna szafka mahoniowa, szafa pancerna z dokumentami, a na ścianie wisiały reprodukcje Grottgera.
Przez pokój śniadaniowy wchodziło się do sypialni państwa domu, w której stały (jeszcze po Kalksteinach): dwa ogromne łoża mahoniowe, stare biurko, a w rogu duże lustro. Na ścianie wisiał stary, nieznanego autorstwa obraz olejny ""Chrystus przed wysoką Radą"" w szerokiej rzeźbionej, ale płaskiej ramie drewnianej. Ponadto wisiały tam rodzinne fotografie. Za sypialnią w szczycie skrzydła wschodniego znajdował się pokój dziecinny.
U zbiegu skrzydła północnego i wschodniego zlokalizowana była kuchnia i pomieszczenie zwane kredensem. W kuchni, oprócz wielkiego pieca - paleniska, były trzy stoły, półki, szafa i ławy, w ""kredensie"" - dwa stoły i szafy, a w podłodze - zejście do piwnicy z alkoholami. Jako ciekawostkę warto jeszcze przytoczyć fragmenty sporządzonego przez mego dziada Wacława spisu dotyczącego wyposażenia części gospodarczej domu. W spiżarni znajdowały się m.in.: szafa do przechowywania jajek, dwa regały z szufladami, szafka osłonięta siatką, lodówka, maszyna do krojenia chleba, dwie maszynki do robienia lodów, skrzynia na mąkę. Natomiast w suterenie skrzydła północnego był warsztat rymarski, pralnia i magiel. W pobliżu kuchni znajdował się pokój gospodyni, która zawiadywała niepodzielnie częścią kuchenno-gospodarczą dworu.
W skrzydle północnym znajdowały się dwa WC, dwa wyjścia na zewnątrz budynku oraz dwie klatki schodowe prowadzące na pierwsze piętro (i strychy) oraz schody do sutereny.
W skrzydle wschodnim było wyjście z sypialni do ogrodu, a po przeciwnej stronie skrzydła - drugie (po kuchennym) wyjście służbowe.
Tak w ogólnym zarysie wyglądało wnętrze parteru, zaś na górnej kondygnacji były pokoje gościnne, biblioteka z tarasem oraz trzy garderoby.
W skrzydle północnym znajdowała się m.in. pracownia malarska ze szklanym dachem - pozostałość po Ignacym Rudowskim, który rezydował tu jeszcze za czasów Michała Kalksteina, a potem kilka lat spędził na szwedzkim dworze królewskim, gdzie był dość wziętym portrecistą. Nad skrzydłem wschodnim rozciągały się rozległe strychy.
Po wybuchu wojny, już 2 września 1939 r. wojska hitlerowskie zajęły Starogard Gdański, a wkraczające za nimi SS i gestapo znalazły niestety wielu gorliwych współpracowników i zbrodniarzy wśród tamtejszej ludności pochodzenia niemieckiego.. Dlatego też w Klonówce jeszcze przed upływem tygodnia poszukiwano mego dziadka Wacława, jako przedstawiciela miejscowej inteligencji, b. sędziego pokoju, działacza Związku Ziemian i Kółek Rolniczych. Poszukiwano także mego ojca, który był oficerem rezerwy stacjonującego w Starogardzie 2-go Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Obu mężczyzn nie było, mojej babce Janinie nakazano opuszczenie dworu w ciągu 3 godzin.
Babka, która była osobą wielce energiczną, zarządziła natychmiastowe pakowanie dobytku na kilka wozów konnych. Przy pomocy służby i kilkunastu miejscowych włościan załadowano błyskawicznie cenniejsze meble i drobniejsze ruchomości, przewożąc je początkowo na plebanię i do tzw. organistówki.
Następnie w listopadzie 1939 r. przewieziono cały dobytek do Szpondowa, majątku naszych krewnych (Kalinowskich). W 1942 r. wiekszość dobytku przetransportowano do brata mego dziadka Tadeusza Rudowskiego do Warszawy, gdzie tuż po wybuchu Powstania Warszawskiego wszystko spłonęło. Z opisanych "ruchomości" ocalał jedynie obraz "Chrystus przed wysoką Radą" oraz 5 portretów królów polskich, które nie zostały wywiezione z Klonówki. Zauważyli je znajomi i w 1946 r. odebrała je siostra mego ojca w Kolińcu, być może ocalały jeszcze inne, o czym nic nie wiemy.
Dwór nie przetrwał dłużej niż wywieziony zeń dobytek. Został spalony w 1945 r. w czasie przesuwania się frontu. U schyłku lat sześćdziesiatych istniała jeszcze w Klonówce płatkarnia budowana i wyposażona przez mego dziadka Wacława, resztki parku dworskiego z dużą murowaną altaną w kształcie rotundy i kolumnami wspierającymi kopułę (na drugim brzegu Wierzycy), budynek rządcy zwany dawniej "belwederem" oraz resztki bramy wjazdowej do dworu.
Niestety zniszczeniu uległy też stare dokumenty i znaczna część fotografii - pozostała więc głównie pamięć w rodzinie oraz ślady historiografii. Te ostatnie, związane szczególnie z rodziną Kalksteinów, która brała udział w konspiracji antypruskiej, czynnie wspierała Powstanie Styczniowe w sąsiednim zaborze oraz organizowała polskie życie gospodarcze przeciwstawiające się zalewowi pruskiemu. Dzięki nim i kilku innym postaciom, dwór i wieś Klonówka były w XIX w. żywym ogniskiem polskości.
Położona 10 km na wschód od Starogardu Gdańskiego, nad rzeką Wierzyce, przy drodze z Rywałdu do Pelplina.
Po majątku pozostał jedynie park nad rzeką Wierzycą.
W centrum wsi zachował się gotycki kościół św. Katarzyny z XIV w. z rokokowym wyposażeniem.
Janusz Marszalec i Tadeusz Majewski: Klonówka obszar magiczny
* Janusz Marszalec: Kalksteinowie;
* Tadeusz Majewski: Rudowscy- opowie¶ci Michała;
* Hubert Rudowski: Dwór, którego nie ma;
* Hubert Rudowski, Janusz Marszalec: Rudowscy.
Oficyna Wydawnicza Tryfta, Starogard Gdański 1998
podatku dla Magdy Targońskiej z domu Zawadzka chorej na stwardnienie rozsiane. więcej ...
Adela, Erast, Felicyta, Klemens, Klementyn, Orestes, Przedwoj