"..Pływając z kapitanem Borkowskim [na s.s.Kościuszko] miałem trzydzieści lat, kapitan dochodził pięćdziesiątki i wydawał mi się wtedy bardzo stary. Podziwiałem go zawsze, jak wytrzymuje takie tempo życia: dzień wśród pasażerów, wiele nie przespanych nocy na mostku oraz duże ilości czarnej kawy i alkoholu.
...Wieczorem dansing. Kapitan w zasadzie nie tańczył, ale czasem, gdy nastrój był bardzo wesoły, orkiestra grała na całego i widać było, że kapitan jest w dobrym humorze, namawiałem którąś z młodszych pasażerek, żeby poprosiła kapitana do tańca, a orkiestrze kazałem grać rumbę - był to bowiem popisowy numer kapitana.
Udawał straszne oburzenie:
- To zdrajca inżynier, ja go kiedyś zamorduję - ale wstawał i zaczynał tańczyć.
Trzeba było go widzieć, jak stawiał drobne kroczki na sztywnych nogach, jak się prężył! I ta łysa głowa, okolona wiankiem siwych włosów, angielskie przystrzyżone wąsiki, a nad nimi duży czerwony nos i małe, przymrużone oczy, w których czaiły się ogniki wesołości!
Wszyscy przerywali taniec, otaczali kapitana kołem, klaskali w ręce w takt muzyki. Zabawa dochodziła do punktu kulminacyjnego.
Najlepszym przykładem jak bawili się pasażerowie na "Kościuszce" i jaki nastrój umiał stworzyć Borkowski, był fakt, że kiedyś podczas takiej zabawy ksiądz z rabinem tańczyli solo polkę..."
Władysław Milewski, Na morzu i na lądzie, Wydawnictwo Morskie Gdańsk 1976
podatku dla Magdy Targońskiej z domu Zawadzka chorej na stwardnienie rozsiane. więcej ...
Dionizja, Emilian, Jarema, Jarogniew, Mikołaj